15 czerwca 2014

PROLOG

Nowy lokator małego mieszkanka nad antykwariatem w Hogsmeade nie był nikomu znany, ba, niektórzy nie mieli pewności co do faktycznej liczby osób przebywających na stałe w tamtym miejscu. Tajemniczy jegomość nie miewał gości, sowy nie dostarczały przesyłek, a jedynym dowodem na istnienie tego człowieka było blade światło widoczne wieczorami z okna od strony Ulicy Głównej oraz cień — lub cienie — migające w szybie. Kim były te wszystkie osoby? Czarodzieje nie śpieszyli się do poznania odpowiedzi na to pytanie.
I dobrze. Tłum nachalnych ludzi szturmujących dom był ostatnią rzeczą, której mógłby chcieć Cecil Ilan. Zwłaszcza teraz, kiedy jego marzenia powoli zaczynały się spełniać. Całe życie czekał na ten moment, a biorąc pod uwagę fakt, od jak dawna chodzi po tym świecie, jego cierpliwość była godna podziwu. Musiał jeszcze tylko dopiąć kilka guzików, aby jego misterny plan powiódł się w stu procentach.
Mężczyzna stał przy grubo ciosanym stole, pochylając się nad pergaminem oświetlonym jedynie przez świecę stojącą nieopodal. Cisza panująca wokół wydawała się namacalna, po chwili jednak dojść można było do wniosku, że to nie zwykłe milczenie, a napięcie pełne wyczekiwania. Cecil od ponad trzech godzin studiował niepozorny kawałek kartki, wyrwany niedbale z księgi, której szukał od naprawdę długiego czasu. Im dłużej przyglądał się tajemniczym znakom, tym bardziej czuł się winny, że nie zdążył jeszcze podziękować swoim dzieciom za determinację, z jaką pomagali mu osiągnąć cel. Ale przecież niedługo będzie mógł im się odwdzięczyć, więc nie było potrzeby się tym teraz zamartwiać... Dawał sobie rok, ostatni rok, w ciągu którego wszystko MUSIAŁO pójść gładko.
Podłoga skrzypnęła, kiedy w pokoju pojawiła się młoda kobieta i jakiś młodzieniec. Oboje nie mogli mieć więcej jak dwadzieścia lat, chłopak nawet nieco mniej, bo w jego rysach widoczne były jeszcze ślady czegoś dziecięcego i niewinnego. Natomiast uroda dziewczyny tak onieśmielała i zapierała dech, że ów młodzian stojący obok niej wydawałby się tym przejęty, gdyby nie to, że byli rodzeństwem.
— Eric właśnie wrócił ze szkoły, przyjęli go, chociaż z początku dyrektorka nie do końca nam uwierzyła. — Córka Cecila, Gwen, odezwała się nagle, wychodząc krok naprzód.
Dopiero teraz wyraźnie można było dostrzec to, jak była piękna — miała sięgające ramion kruczoczarne włosy, nieskazitelną bladą cerę i iskrzące się czarne oczy, w świetle płomienia nabierające dziwacznego, pomarańczowego refleksu.
— A ten człowiek, którego kazałeś mi odnaleźć, czeka na dole — dodała znacznie ciszej, jakby nie chcąc, by ich gość ją usłyszał.
— Przyprowadź go — rzucił krótko, odwracając się w stronę swoich dzieci. Obdarzył je ciepłym uśmiechem, a kiedy dziewczyna wyszła, zbliżył się do swojego syna. — Gotowy na nowy rok szkolny?
Chłopak pokiwał głową, przez co kilka kosmyków przydługich, ciemnych włosów opadło mu na czoło. Był bardzo podobny do siostry, choć nie tak urodziwy i nieco wychudzony; na szczupłej twarzy wyraźnie rysowały się kości policzkowe, a grube czarne brwi zdawały się "ratować" aparycję chłopca przed byciem całkowicie przeciętną.
— Tak, ale nie rozumiem jednej rzeczy... Dlaczego Hogwart zostawiliśmy na koniec? Tyle lat przebywaliśmy w Anglii, zamiast rozpocząć to wszystko od tej szkoły, ja i Gwen musieliśmy najpierw męczyć się w Beauxbatons, a później jeszcze Durmstrang i ten polski Magikus...
— Ericu — zwrócił się do syna Cecil — tu nie ma co rozumieć. Tak po prostu wyszło, nie ukrywam, że może jest w tym trochę racji, ale teraz już na to za późno. Poza tym...
Nie dokończył, bo wróciła Gwen z jakimś mężczyzną. Wyglądał tak, jakby tego ranka zbudził się i nawet nie pomyślał, że po zmroku skończy w podobnym miejscu. Nie wyróżniało się w nim też nic, co świadczyłoby o tym, że był czarodziejem.
— Doskonale — mruknął pod nosem stary Ilan, po czym gestem wygonił swoje potomstwo z pomieszczenia. — Proszę przyjrzeć się tym słowom i je dla mnie przetłumaczyć. Doszły mnie słuchy, że jest pan ekspertem w swojej dziedzinie. To prawda?
Gość nawet nie zauważył błysku stali, kiedy gospodarz mijał stojącą pod ścianą toaletkę. Tym razem nie pozwoli, aby cokolwiek poszło nie po jego myśli, dlatego trudno się dziwić wściekłości, jaka ogarnęła Cecila Ilana w momencie, kiedy drugi mężczyzna powoli pokręcił głową i odparł, jąkając się:
— N-Nie.
Żaden czarodziej zapewne nie chciałby też wiedzieć, jaką cenę zapłacił ten biedny człowiek za błędnie podaną Ilanowi informację.

8 komentarzy:

  1. Na ogół rzadko zaglądam na blogi ze spamów, jeśli już, to zwykle po to, by delikwenta zjechać, że nie umie czytać, ale tym razem poczułam zaciekawienie - w końcu nie codzień spotyka się opowiadanie, gdzie występują ciekawe OC, większość początkujących autorek raczej zarzuca swoje blogaski jakimiś dramione i innymi dra-cośtam, albo przesłodzonymi opowiadaniami o próbach poderwania Lily przez Jamesa i Syriuszu zmieniającym dziewczyny jak rękawiczki.
    A ja bardzo lubię OC, przynajmniej, kiedy są dobrze prowadzone. Po prologu trudno na razie wyrobić sobie konkretną opinię, ale - zaciekawiłaś mnie.
    Spotkało mnie miłe zaskoczenie - mamy kilka OC, i to dość tajemniczych, całkiem ciekawą sytuację z czarodziejem w mieszkanku w Hogsmeade. Zastanawia mnie, kim jest ten Cecil Ilan; mam wrażenie, że ma jakieś dziwne plany, że coś kombinuje - coś, co może mieć znaczenie w przyszłości. Zastanawiają mnie też jego dzieci - mam wrażenie, że ten jego syn może odegrać sporą rolę w historii. Bez powodu raczej byś go nie wprowadzała.
    Zastanawia mnie także los tego mężczyzny na koniec; ostatnie zdanie wydaje się złowieszcze i jednocześnie intryguje.
    Myślę, że taka nieco tajemnicza, nieco mroczna otoczka wyszła dobrze, i prolog zaciekawił mnie. A ja jestem naprawdę bardzo, bardzo wybredna, czytałam dużo fanficków i trudno mnie zaskoczyć.
    Nieco mnie tylko zirytowało, że Gwen jest taką pięknością, mam nadzieję, że to nie jest zaczątek pięknej i idealnej Mary Sue, i potem jakoś z tego wybrniesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ze mnie taka początkująca autorka to nie wiem, ale masz rację - najłatwiej jest zacząć od dramione i innych takich, a przy okazji, za przeproszeniem, spieprzyć ff na całej linii. Nie zawsze, ale sama przyznasz, że 99% procent opowiadań "kanonicznych" ma z kanonem wspólne tylko nazwiska i miejsce akcji... Dlatego wolę OC, chociaż na głównego bohatera tego opka wybrałam Teda.
      Cecil i jego dzieci, szczególnie Eric, odegrają sporą rolę w całym opowiadaniu. W sumie nie byłoby tej historii, gdyby nie oni, pisanie o samym Tedzie i Scorpiusie prędzej czy później sprowadziłoby się do kręcenia w kółko.
      Los mężczyzny jest jasny - Cecil po prostu go zabił. Mówię to, bo ten człowiek był postacią jedynie epizodyczną, wprowadzającą w klimat całego opowiadania. Co do reszty - już będę milczeć. :)
      O nie, Gwen jest po prostu piękna zewnętrznie. Uznałabym to za osobistą porażkę, gdyby w moim opowiadaniu wyrosło to to, w sensie Merysuja.
      Cóż, pozostaje mi tylko podziękować za komentarz, wyrazić nadzieję, że zostaniesz na dłużej i jeszcze raz przeprosić za bezczelne spamowanie. :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Nie mówię, że ty jesteś początkująca - ogólnie, że na blogaskach jest dużo opowiadań początkujących, i większość to dramione lub totalnie sknoceni Huncwoci. Ale twórczość początkujących zwykle łatwo rozpoznać, przy twoim blogu raczej miałam wrażenie, że styl jest już bardziej wyważony. Pewnie piszesz już parę lat?
      Ja też lubię OC. Oczywiście pod warunkiem, że nie są Mary Sue. Ale ogólnie - OC są ciekawe. Sama też piszę praktycznie o samych OC, z kanonicznych biorę tylko takie mniej znane. Bo nie widzę sensu w pisaniu tysięcznego opowiadania o jednych i tych samych bohaterach, zwłaszcza, że w kanonie z tych głównych postaci nikt, może oprócz Luny i Tonks, nie pasuje mi aż tak, by chcieć o nim pisać coś dłuższego.
      A więc piszesz o młodym pokoleniu? W sumie nie przepadam za tymi czasami, bo większość opowiadań jest bardzo sielankowa i przesłodzona, ale liczę, że tutaj będzie coś ciekawszego i nie pójdziesz w tony lukru.
      Mam nadzieję, że Mary Sue nie będzie ;). Bo zapowiada się ciekawie, szkoda byłoby to zepsuć.
      Ja spamu po prostu nie lubię, bo uważam, że więcej sensu ma przeczytanie czyjegoś opowiadania niż zarzucanie spamem (sama tego unikam, wolę raczej przeczytać i skomentować, zostawiając adres swojego bloga na końcu komentarza).
      Swoją drogą - będzie mi bardzo miło, jeśli wpadniesz do mnie. Ostatnio blogosfera przechodzi kryzys, więc każda opinia jest niezwykle cenna. Jeśli lubisz OC, może akurat przypadnie ci go gustu?
      [ http:// grant-w-hogwarcie.blogspot.com/ ]

      Usuń
  2. Ciekawy prolog; dość oryginalny jak na ff potterowskie. Widzę, że bohaterowie bardziej pasują do ciemnej strony mocy... Ciekawe, w jakich czasach są żyją i i czemu tak krązą po Europie...Prolog utrzymany w dobrym stylu, intrygujący, dobre opisy, bohaterowie już mniezaintrygowali, szczególnie Gwen i jej ojciec. Miałam jednak wrażenie, że trochę urywałaś wątki, tak skakałaś...zdziwiło mnie też, że najpierw napisałaś, że rodzeństwo ma prawie 20 lat, a później, że chłopak będzie szedł do Hogwartu, może wyjaśnisz to dalej. Ponadto na samym końcu było napisane tak, jakby ta kara miała spotkać kogoś, kto poinformował mężczyznę, że jego gość jest dobry w swoim fachu, a tka naprawdę zabił chyba przybysza... więc to błąd myślowy. ponadto nie mówi się : "dopiąć kilka guzików", tylko "dopiąć na ostatni guzik". Ogólnie jednak sprawiłąś na mnie dobre wrażenie. Zapraszam na moje blogi z opowiadanimi: zapiski-condawiramurs oraz odnalezcprzeznaczenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczyna się bardzo ciekawie!
    Mam również nieodparte wrażenie, że jakoś pół roku temu śledziłam jakiegoś Twojego bloga i niestety go zawiesiłaś :( Chain reaction, jeśli mnie pamięć nie myli. Mam nadzieję, że tym razem nie zawiesisz, bo naprawdę zaczyna się obiecująco!
    Nigdy nie umiałam komentować prologów i chyba nigdy już się nie nauczę. Po prostu za mało tekstu, by go ocenić.
    W zakładce o blogu widzę, że głównym bohaterem będzie Teodor, z czego bardzo się cieszę. Muszę powiedzieć, że również mnie to zaskoczyło, ponieważ w prologu występują zupełnie inni bohaterowie.
    Zastanawiam się jak to rozwiniesz.
    Dodam również, że szablo jest cudowny *.*
    Życzę weny oraz w wolnej chwili zapraszam do mnie :*
    [kraina-hadesa]

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzadko kiedy trafia się prolog, który naprawdę fascynuje. Zazwyczaj są to raczej słabe wycinki jakiegoś większego rozdziału, albo prolog i epilog w jednym. No cóż, Twój z pewnością mnie zaciekawił, co więcej, mogę nawet powiedzieć, że całkowicie mnie porwał. Jeżeli już spotykam się nowym pokoleniem, to są to niestety słodkawe opowiastki o przygodach Jamesa II, który jest wykapanym dziadkiem, Lily, która jest wykapaną... Lily i Albusem, który jest wykapanym Harrym, a jednak trafił do Slytherinu... Tutaj natomiast już od początku mamy jakąś intrygę, coś, co wprowadza trochę ciemnego klimatu. Mam nadzieję, że wraz z kolejnymi rozdziałami nie zawiodę się co do tego opowiadania, a każdy kolejny będzie lepszy od poprzedniego.
    Dodaję do obserwowanych i życzę weny!
    Pozdrawiam, Atelier {stop-dreaming-hp.blogspot.com}

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpadłam tutaj przez przypadek, gdzieś po różnych linkach itp. Bardzo lubię mroczne, tajemnicze klimaty, a to, co przeczytałam mnie zaciekawiło :) Pierwszy raz od wielu miesięcy. Na pewno będę zaglądać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do Libster Blog Award. Więcej informacji -> http://live-in-shadow.blogspot.com/2014/06/libster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń